piątek, 22 maja 2015

kiedy mały człowiek zawita do domu!

Kiedy mały człowiek zawita do domu, czas staje w miejscu! Choć doba wciąż ma 24 godziny, to jakimś Cudem, wiadomym Cudem! wszystko inne traci na znaczeniu! Stos prania czeka, lodówka pustoszeje, sterta magazynów rośnie, wszytko co wcześniej lubiłam robić, odłożone na później... a mimo tego, czasu żeby cieszyć się tym szczęściem wciąż za mało! 

Ale wrócimy, tak szybko jak tylko będzie to możliwe, a tymczasem pozdrawiaMY,
My obrzydliwie szczęśliwi! 



niedziela, 3 maja 2015

wyprawki, zabawki... potrzeby rodziców czy dzieci?

Chociaż już od kilku tygodni jesteśmy gotowi, żeby przywitać maluszka w domu, to wciąż zdarza się nam dokupywać jakieś drobiazgi, dziś w końcu udało mi się znaleźć odpowiednią koszulę nocną do szpitala, w której można karmić... Jednak wracając do tematu, pomimo, że jesteśmy gotowi, wciąż coś dokupujemy i zastanawiam się czy rzeczywiście będziemy potrzebować wszystkich tych rzeczy. Kiedy robiłam swoją pierwszą listę wyprawkową konsultowałam się z żoną mojego kuzyna, która jest dla mnie mamą wzorem. Jej dzieci, najsłodsze i najpiękniejsze! zdają się mieć wszystko czego im potrzeba, a przy tym rodzice nie dają się zwariować. Zwłaszcza, że są rodzicami dwójki maluchów, tym bardziej, wierze, że już po pierwszym z nich wiedzieli, co rzeczywiście jest przydatne, a co nie. I tak właśnie podpytując ukróciłam moja listę o parę rzeczy, równocześnie dodając kilka innych. Jednak nie samo tworzenie tej listy, sprawiło, że zaczęłam się nad tym zastanawiać, bardziej popchnęły mnie do tego dwie rzeczy, pierwsza to ilość postów innych mam które zaśmiecają fejsa, wrzucając ogłoszenia, próbując pozbyć się niezliczonej ilości zabawek. Drugim powodem, było zabawa klockami które ostatnio, kupiłam dla mojego męża, tak, tak, dla męża! Drewnianych, kolorowych klocków z literkami, których on używa do zdjęć. Okazało się, że te jedne klocki w zabawie z pięciolatkiem, są atrakcyjniejsze niż wiele innych zabawek.  Zastanawiam się więc, czy naprawdę nasze dzieci potrzebują tych wszystkich plastikowych gratów, często nieodpowiednio dobranych do wieku maluchów, które w żaden sposób nie pobudzają ich wyobraźni?   Nie chcę tu już nawet myśleć o ilości wydanych pieniędzy, które można zainwestować w zajęcia dla maluchów, czy też o tym jak mało doceniają te małe szkraby jeśli dostają wszytko o co tylko poproszą, niezależnie czy to jest dla nich odpowiednie czy nie, ale jeśli mamy wpływ na to jak kształtować nasze dzieci, to może lepiej uczyć ich kolekcjonowania wspomnień niż rzeczy?

Tymczasem!
 Zły_Wilk!