sobota, 15 czerwca 2013

Mark_Wilkinson.

       Jeśli ktoś z Was miał kiedyś przyjemność przejść się Grafton Street w porze lunchu na pewno mieliście też okazje posłuchać wielu ludzi, którzy graniem muzyki zarabiają na życie. Mnie również przydarzyło się to ostatnio. Najpierw spotkałam grupę muzyków, którym wtórował cały tłum ludzi, później kilku samotnych solistów i kiedy mijałam ostatniego z nich przydarzyło mi się coś dziwnego, poczułam, że słyszę głos i muzykę, którą znam bardzo dobrze, ale kiedy przysłuchałam się chwile, okazało się, że słyszę piosenkę pierwszy raz. Co najdziwniejsze,  pomimo totalnego braku talentu muzycznego nuciłam ją przez kilka minut i wtedy postanowiłam, że wrócę i  jeśli dalej tam stoi kupię jego płytę. Okazało się to najlepiej zainwestowanymi pieniędzmi jakie ostatnio wydałam. Mając wybór miedzy dwoma krążkami, po chwili rozmowy z muzykiem i dzięki jego rekomendacji zdecydowałam się na „Truth Came Running” choć po przesłuchaniu całej płyty byłam tak zachwycona, że gdybym mogła cofnąć czas wzięłabym obie! Niestety Mark Wilkinson, bo to o nim mowa był w Dublinie tylko jeden dzień i po wieczornym koncercie wyjechał do Londynu, a później do swojej rodzinnej Australi, tak więc jedyne co mi pozostało to zakup płyt przez stronę internetową artysty. A jest co kupować, bo ten młody muzyk ma na swoim koncie już sześć wydanych krążków!
 
 
Tak czy owak, na pewno je zdobędę, a Wam chciałam polecić tą cudowną, kojącą muzykę!
 

Mała zapowiedź tutaj  Mark
 
 
Miłego wieczoru!
 

Mad_moiselle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz