Pisanie mojego bloga zaczęłam, od
polecenia książki do której wracam
regularnie z niegasnącym entuzjazmem. Mówię tu o " Projekcie szczęście " Grethen
Rubin, który w cudowny sposób motywuje mnie do działania, choć nigdy nie udało
mi się zrealizować mojego projektu do końca, a może właśnie dlatego wciąż do
niej wracam, mając poczucie, że wciąż mogę stworzyć coś, co mogłoby sprawić, że
moje życie będzie pełniejsze i szczęśliwsze. Myślałam dziś o tym gdzie podziała
się moja motywacja kiedy dwa razy wcześniej próbowałam doprowadzić projekt do
końca i ucząc się na własnych błędach
postanowiłam, zacząć od innej wartości na początek. Dla tych którzy nie wiedzą
o jaką lekturę chodzi powiem tylko, że książka
ukazuje drogę jaką pokonuje autorka w ciągu roku, poświęcając każdy kolejny
miesiąc na inną dziedzinę życia, taką jak małżeństwo, przyjaźń czy praca
starając się odpowiedzieć na pytanie jak wygląda jej życie i co można byłoby w
nim zmienić, aby w danej dziedzinie osiągnąć pełne szczęście, no i właśnie, ja
próbując zrobić to samo zgubiłam gdzieś motywacje i to dwa razy! Nie jest
sekretem, że jestem w gorącej wodzie kąpana, więc zapał jest, ale równocześnie gaśnie
on bardzo szybko, tyle tylko, że tym razem jak już wspominałam zamierzam zacząć
innej wartości, a mam na myśli przyjaźń. Zamierzam przez cały October sprawiać
moim bliskim przyjemności, nie mogę jeszcze zdradzić jakie, bo może ktoś z nich
tu zagląda, ale dobro wraca to więc mam nadzieję, że ta wracająca dobra energia
poprowadzi mnie dalej przez resztę tego interesującego projektu. Powiem tylko,
że stawiam na tradycyjne metody, tak więc moi mili według pierwszej części
planu: oczekujcie listonosza! Mam nadzieje,
że tym postem zainteresowałam tych, którzy nie mieli jeszcze styczności z tą
książką, a teraz się na nią skuszą! Bo szczęście
czeka tuż za rogiem!
Mad_moiselle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz